Dzisiaj był, jak dla mnie, bardzo dziwny dzień. Bo po pierwsze, pani rano wzięła mnie na niedzielny spacer, mimo, że dzisiaj jest poniedziałek. I to było RANO. A rano jest pani w szkole. Więc zupełnie nie wiem o co chodzi.
Poza tym jak juz byliśmy na działkach, choć ja w sumie nie wiem co to znaczy, ale pani mówi tak na takie pola i łąki do biegania, to tam biegałem bez linki! I to już drugi raz od pół roku. Pani się bardzo cieszyła, że nie uciekłem nigdzie za bażantem. Z resztą nie mogłem uciec, bo jak tylko zwęszyłem fajny zapaszek, to pani zawołała mnie i od razu uciekała, a ja musiałem ją gonić, ponieważ inaczej pani zniknie. Ona ma takie dziwne właściwości znikania, a ja potem muszę ją szukać. Dlatego teraz wolę ją mieć cały czas na oku.Popołudniu, jak juz przestało padać, to przyszła pani i ćwiczyliśmy znowu te nasze triki. Ale pani ma pomysły. Zapomniałbym o najwazniejszym, miała dla mnie kurczaka! Wszystko chętnie robiłem. Dzisiaj nauczyłem się szczekania na komendę. Pani mówi daj głos, a ja wtedy szczekam. Bardzo mnie pani dzisiaj chwaliła i co chwilkę wykrzykiwała "dobry pies", "świetnie"!
I tak szczerze mówiąc to co raz mniej chce mi sie prowadzić tego bloga, zobaczymy jak tam dalej będzie.
Z podhalańskim akcentem pozdrawiam
Cesar.
Super :).
OdpowiedzUsuńŻyczę ci sukcesów w szkoleniu :). Prowadź dalej tego bloga, bo jest bardzo ciekawy. Pozdrawiam
OdpowiedzUsuń