No i co? Jakoś tak wyszło, że piszę kolejny post. W sumie nawet nie wiem zbytnio co napisać, bo niewiele się u mnie zmieniło. Remont dalej trwa. Koty ani trochę się nie zmieniły i nie zmądrzały.
Zasady sztywno i jasno określone, tak jak lubię. Chyba to dobrze, że w sumie nic się nie zmienia u mnie, bo ja w sumie to zmian nie lubię.
Pani zaczęła mnie puszczać z linki na spacerach i jest ze mnie bardzo dumna. Ćwiczymy różne komendy, czasem do muzyki, czasem nie. Spacerujemy.
Spacery to to co w sumie lubię najbardziej. Mogę się zsynchronizować z moją przewodniczką, funkcjonujemy wtedy niczym jedność. A jeszcze bardziej lubię, kiedy na spacerze mamy towarzystwo.
Tak jeszcze apropos remontu. Wczoraj w korytarzu strasznie śmierdziało.
Kiedy wychodziliśmy nic zbytnio nie poczułem bo wybiegliśmy. Ale jak już wróciliśmy ze spaceru, to wtedy mocno pociągnąłem nosem. I to był moj błąd, bo zaczęło szczypać, piec, drażnić, aż zacząłem tarzać nosem w trawie. Na całe szczęście po chwili przeszło. Dzisiaj już tak nie śmierdzi. Nie mogę tego zrozumieć, że ludziom takie coś nie przeszkadza?
Z podhalańskim akcentem pozdrawiam Cesar
No nie fajnie, że tak cię zaczęło szczypać w tym nosie :)
OdpowiedzUsuńTęsknimy i cieszymy się, że już wakacje, bo będziemy mogli się spotkać.
Fajnie, że dodałaś filmik. :) Fajne zdjęcia Pozdrawiam :D
OdpowiedzUsuńFajne foty i filmik.
OdpowiedzUsuńZnam tę radość, kiedy udaje się psa spuścić na spacerze bez obaw, że da nogę. :D Chociaż u mnie było inaczej, bo Atos po prostu sam zerwał smycz i udowodnił mi swoje posluszeństwo xD
OdpowiedzUsuńAleż piękny psiak WOW :)
OdpowiedzUsuń